Rok 2016 zostanie zapamiętany przede wszystkim, jako czas pożegnań z gigantami rockowej sceny. Chyba nie był lepszy od poprzedniego, nie objawiło się żadne, wielkie, nowatorskie zjawisko – nikt nie zadebiutował tak, że szczęka opadła. Paru wielkich trochę zawiodło. Ale dobrej, różnorodnej muzyki było dość, by każdy znalazł coś inspirującego.
Poniżej lista tego, co gościło najczęściej na mojej playliście i zrobiło na mnie największe wrażenie. Na koniec zaś „wyróżniona szóstka” – z różnych zresztą powodów.
Miłego słuchania!