Komercjalizacja, blichtr, sceniczne wodotryski i uśmiechanie się do masowej publiki są także elementem składowym muzyki metalowej. Niestety… Komu jednak przeszkadzają wielomilionowe budżety, sceniczne kostiumy i wygładzone brzmienie, ten powinien wiać do podziemia. Bo przy gotyckiej, strzelistej katedrze, ufundowanej przez gwiazdy metalu, zawsze można znaleźć jakiś malowniczo położony cmentarzyk i rozkopany grób, skąd dobywają się trupie wyziewy.
Czasami warto dla podtrzymania zdrowia sztachnąć się powietrzem przesyconym wonią rozkładu, a kapela Eternal Rot dostarcza niewątpliwie odpowiedniej dawki programowo dołującej i złowieszczej muzy, która trupem zalatuje. Zresztą EP nosi niezwykle trafny dla zawartości tytuł „Grave Grooves”. W sam raz nada się na party w rodzinnym grobowcu.
Przypadkiem natrafiłem na ich winylowe EP, przeglądając ofertę jednego ze sklepów internetowych. I nie żałuję zakupu, bo płytka jest świetna! Spodoba się każdemu fanowi doom/death metalowego grania, ale pod warunkiem, że ktoś nie boi się muzycznej nekrofilii. Kontakt z muzyką kapeli może przypominać Randez Vous z zombiakiem z okładki. Jako że za oprawę graficzną odpowiadał niezastąpiony w przypadku grobowych tematów Rafał Kruszyk, możecie być pewni, odpowiednia, trochę komiksowa dawka przyjemnego rozkładu została zaserwowana.
A sama muzyka? Jest wooolno, potężnie, z rozmachem, ale i siermiężnie, odpowiednio brudno i w ogóle… Za szyldem Eternal Rot kryje się właściwie jednoosobowy projekt muzyczny niejakiego Mayera. No i co ważne, człek ten ze swoją muzyką wylazł oczywiście z niepoświęconej ziemi, ale… z Tej Ziemi, naszej, ojczystej. Serce rośnie! Bo chociaż na obczyźnie wypadło tworzyć, to korzenie Eternal Rot polskie, sanockie dokładniej mówiąc. „Crawler” i „Sickening Deeds” uraczą Was hipnotycznym, mrocznym, pełzającym przy podłodze riffie, który okraszony bulgoczącym, trupim wokalem robi przyjemnie (czyli nieprzyjemne) grobowe wrażenie. Aż zawiewa wonią rozkładu z tego cmentarza, a dreszcz przeszywa skórę!
Fajnie, fajnie. Oczywiście dla maniaków tego typu chorych, ale na swój sposób ujmujących dźwięków. Wypada czekać na długogrający materiał… Jeśli ktoś wytrzyma bez szwanku na psychice!