Archiwum kategorii: Luźne

Macki Cthulhu wyłaniają się z wietnamskiej dżungli!

W aktualnym numerze magazynu OkoLica Strachu moje nowe (choć wypadałoby raczej powiedzieć: wygrzebane z szafy i odświeżone) opowiadanie „Coś, co nie powinno istnieć” czyli niezobowiązująca próba osadzenia mitologii Cthulhu w centrum konfliktu wietnamskiego.

Czasopismo można zakupić TUTAJ

Muzyczna nuda…

Jak wiadomo gro płyt wychodzi na jesień, by ludzie mogli znaleźć ciekawy prezent na Święta. Rok 2017 zatem, w temacie interesujących premier, jeszcze się nie rozruszał należycie. Póki co Drab Majesty, którego debiutancki album ogłosiłem subiektywnie najlepszą płytą 2015, nie zawiódł i ucieszył mą werteryczną duszę kolejnym nowofalowym powiewem w chłodnym stylu lat 80. Recenzję płyty The Demonstration możecie przeczytać TUTAJ.

Warto też zwrócić uwagę na kolejną płytę jednego z najdziwniejszych zespołów na planecie Ziemia, czyli The Legendary Pink Dots. Nie wiem, czy to ich setny album czy może sto pierwszy, ale Chemical Playschool Volumes 19 & 20 zaciekawia. No i nowy Ryan Adams – solidny pop rock, jakiego nigdy za wiele.

Z żalem i z pewnym zmieszaniem muszę przyznać, że zacząłem mocniej wgłębiać w dyskografię Davida Bowie, dopiero po jego śmierci. Biografia spisana przez Paula Trynki jest doskonałym przewodnikiem po twórczości jednego z najbardziej inspirujących artystów XX wieku.

TUTAJ moja recenzja dla Rockmagazyn.pl.

Subiektywne płytowe podsumowanie / 2016

Rok 2016 zostanie zapamiętany przede wszystkim, jako czas pożegnań z gigantami rockowej sceny. Chyba nie był lepszy od poprzedniego, nie objawiło się żadne, wielkie, nowatorskie zjawisko – nikt nie zadebiutował tak, że szczęka opadła. Paru wielkich trochę zawiodło. Ale dobrej, różnorodnej muzyki było dość, by każdy znalazł coś inspirującego.

Poniżej lista tego, co gościło najczęściej na mojej playliście i zrobiło na mnie największe wrażenie. Na koniec zaś „wyróżniona szóstka” – z różnych zresztą powodów.

Miłego słuchania!

Czytaj dalej

Ten Years After – Kraków – Forty Kleparz

Koncerty rockowych weteranów utwierdzają mnie w przekonaniu, że nikt nie potrafi wygenerować na scenie tyle energii, co doświadczeni bluesmani. Serio! Krakowski występ Ten Years After potwierdził tę regułę. Klub Forty Kleparz był ostatnim przystankiem grupy na mini trasie po Polsce (wcześniej muzycy odwiedzili Poznań, Gdańsk i Wrocław, a wszystko to w ramach europejskiego Tourne). A że nie ma lepszego miejsca do grania bluesa, niż kameralny klub, można się było spodziewać sporej dawki emocji. I chociaż wydana w 2015 roku koncertowa płyta The Name Remains the Same, daje jakieś wyobrażenia o aktualnej formie grupy, to rzeczywistość przerosła oczekiwania.

Czytaj dalej

(nie)Samobójcze Tendencje

Fanem Suicidal Tendencies nie byłem – przynajmniej przed koncertem w krakowskim Kwadracie – ale kto wie… Może nim zostanę! W każdym razie War Inside My Head i Pledge Your Allegiance zrobiły na mnie na żywo takie wrażenie, że jestem wstrząśnięty i zmieszany jednocześnie.

Moja relacja z koncertu dla Kvlt.Magazine do przeczytania TUTAJ.

Zdjęcia Darek Ptaszyński.

Dalsza część przygód Bjarniego Kruka

Zapraszam serdecznie do lektury najświeższego numeru sieciowego czasopisma Creatio Fantastica, tym razem ze steampunkowym tematem przewodnim. Wśród technicznych cudów wieku pary, zabłąkał się mój czarnobrody wojownik. Kolejne opowiadanie z cyklu Opowieści o Kruku to jednocześnie debiut gadatliwego eksperta od magii, sędziwego kruka Grima. Bohater ten spodobał mi się na tyle, że pojawiać się będzie w kolejnych odsłonach przygód Bjarniego, często się z nim wadząc i przekomarzając, ale jak to się mówi: „kruk krukowi oka nie wykole”. 🙂

Magazyn (i moje opowiadanie w nim) przeczytacie TUTAJ.

Koncert Briana Maya i Kerry Kellis

Wyjazd spontaniczny. Darek Ptaszyński, znakomity fotograf, z którym nie raz już wspólnie przygotowywałem relację z koncertu, zadzwonił czy jadę, bo ma jeszcze jedną wejściówkę. Trudno było nie skorzystać. I co by nie mówić – pewne piosenki mają magiczną moc :).

Zapraszam do przeczytanie RELACJI

Subiektywny ranking płytowy 2015

Rok 2014 wydawał mi się ciekawszy od tego, który właśnie mija. W podobnym prywatnym podsumowaniu sprzed dwunastu miesięcy znalazło się parę płyt rzeczywiście bliskich ideału (Opeth, Royal Blood, Organek, Swans). Rok 2015 być może nie był gorszy, ale przyznam się, że nie śledziłem nowości z tak wielką uwagą i sporo ważnych wydawnictw mi pewnie umknęło – skupiłem się raczej na nadrabianiu pokaźnych braków w znajomości klasyki.

Ta siódemka (bo 10 byłaby z mojej strony naciągana), to lista bardzo subiektywna, choć niektóre z wymienionych przeze mnie płyt, można często spotkać w różnych podsumowaniach rocznych. Poniższe albumy wywołały u mnie jakieś żywsze bicie serca w 2015 i pewnie będę do nich wracał i w przyszłym roku, i przez kolejne dziesięciolecia.

Dodam, że jako dziennikarz muzyczny/amator w 2015 napisałem rekordową dla siebie liczbę recenzji (RockMagazyn.pl, Kvlt.Magazine i LoudNow) i żadnej płycie – po raz pierwszy – nie wystawiłem najwyższej noty. Niemniej większości z wybranych do siódemki albumów nie oceniałem na łamach portali. A dwóm, może trzem najwyższa nota by się przydała.

A lista moich ulubionych płyt 2015 roku prezentuje się następująco:

Czytaj dalej

Kieszonkowe słońce – czarne koty, alchemicy i sny na jawie

Właśnie, za sprawą magazynu Esensja, ukazała się antologia opowiadań grozy. W niej także moje opowiadanie, zainspirowane piosenką A Pocket Size Sun zespołu Tiamat. Właściwie wypadałoby powiedzieć, że z jej tytułu zrodził się zalążek pomysłu.

Jak ściągnąć antologię na swojego maila? TUTAJ wszelkie informacje.

A podczas lektury Kieszonkowego słońca można posłuchać dźwięków i tekstu, od którego wszystko się zaczęło. Wciąż uważam, że Wildhoney to jedna z najwspanialszych płyt, jakie nagrano i źródło niewysychających inspiracji.